wtorek, 5 stycznia 2010

A w Hue ciagle pada


Mam pecha. Ostatnio gdy tu bylem dwa lata temu tez padalo ale za to tak ze byla powodz i wraz z Jedrzejem musielismy sie ewakulowac ostatnim autobusem dla "bialasow" do Hanoi.
Tym razem nie musielismy sie ewakulowac ale za to mielismy "swietne" warunki do zwiedzania :/
Jak sie potem okazalo, jeden z przewodnikow podczas jakiejs wycieczki powiedzial nam ze w Wietnamie to na polnocy sa cztery pory roku- tak jak u nas tyle ze bez sniegu, na poludniu sa dwie pory- deszczowa i sucha a na srodku jest pora wietrzna i bezwietrzna- czyli pada zawsze!
Nic to, kupilismy sobie po parasolce w "promocyjnej" cenie i udalismy sie na zwiedzanie slynnej cytadeli co to kiedys skrywala posrod swych murow obronnych purpurowe zakazane miasto. Zakazane to one powino byc ale teraz! A szczegolnie zakazane powinnio byc pobieranie oplaty za wstep na teren budowy w wysokosci 55d.
Ogolnie rzecz ujmujac nie wiele tego zostalo co kiedys sluzylo wietnamskiemu cesarzowi, poza kortem tenisowym i teatrem na ktorym trzepie sie dodatkowa kase od turystow. Calkowite zenula. Jedynie sloni zal... przykutych lancuchami do drzewa.
W Hue bylismy jedna noc i udalismy sie dalej na polnoc do stolicy Hanoi.

Zdjecia z Hue

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz