Kazdy kto podrozuje po Wietnamie predzej czy pozniej trafia do tego
miejsca. Ja tu juz trafilem po raz trzeci. No coz lubie sobie z podrozy
po Azji przywiezc jakies oryginalne ciuchy... uszyte na miare hehe.
Moj plan byl prosty spodnie i koszula, Dasia wymarzyla sobie kiecke,
spodenki i cos tam jeszcze ale ostatecznie pozostala przy sukience i
spodenkach. Z moim zamowieniem uwinelismy sie dosc szybko, wybor
materialu na spodnie zajal z tego najwiecej czasu reszta to pomiary i
pare slow co do wymagan, z koszula poszlo jeszcze szybciej. Kolejne pol
dnia zajelo nam a raczej Dasi wytlumaczenie i dogadanie tego co sobie
wymarzyla paniom krawcowym w jezyku angielskim, przy czym wietnamki
chyba lepiej byly obeznane z fachowym slownictwem niz my....
Nastepnego dnia przy wstepnej przymiarce wskazalem kilka drobnych
poprawek co do spodni. Niestety w przypadku zamowienia Dasi bylo juz o
wiele gorzej, spodenki okazaly sie o dwa numery za male, wiec trzeba
bylo zdjac jeszcze raz pomiary i kroic material od nowa, natomiast w
przypadku kiecki - DRAMAT!
Kolejne dwie godziny lamentowania, stanow wrecz histerycznych itp, tlumaczenia co jest nie tak i co nalezy poprawic...
Na szczescie efekt ostateczny okazal sie calkiem niezly wiec moglem
liczyc na spokojna podroz powrotna do Sajgonu ktora miala trwac 24h. Na
szczescie tym razem w wygodnych lezankach w sleepieng busie...
Ujecia z Hoi an
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz