Moj plan byl prosty spodnie i koszula, Dasia wymarzyla sobie kiecke, spodenki i cos tam jeszcze ale ostatecznie pozostala przy sukience i spodenkach. Z moim zamowieniem uwinelismy sie dosc szybko, wybor materialu na spodnie zajal z tego najwiecej czasu reszta to pomiary i pare slow co do wymagan, z koszula poszlo jeszcze szybciej. Kolejne pol dnia zajelo nam a raczej Dasi wytlumaczenie i dogadanie tego co sobie wymarzyla paniom krawcowym w jezyku angielskim, przy czym wietnamki chyba lepiej byly obeznane z fachowym slownictwem niz my....
Nastepnego dnia przy wstepnej przymiarce wskazalem kilka drobnych poprawek co do spodni. Niestety w przypadku zamowienia Dasi bylo juz o wiele gorzej, spodenki okazaly sie o dwa numery za male, wiec trzeba bylo zdjac jeszcze raz pomiary i kroic material od nowa, natomiast w przypadku kiecki - DRAMAT!
Kolejne dwie godziny lamentowania, stanow wrecz histerycznych itp, tlumaczenia co jest nie tak i co nalezy poprawic...
Na szczescie efekt ostateczny okazal sie calkiem niezly wiec moglem liczyc na spokojna podroz powrotna do Sajgonu ktora miala trwac 24h. Na szczescie tym razem w wygodnych lezankach w sleepieng busie...
Ujecia z Hoi an
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz