niedziela, 20 grudnia 2009
Chill out w Sajgonie
Nauczka nr dwa mocno dala mi sie we znaki wiec postanowilem mniej? cisnieniowac a wiecej zakosztowac relaksu.
Przylot do Wietnamu byl jak by wytchnieniem od wydazen pierwszych kilku dni wyjazdu. Tu bylem mozna by rzecz jak "u siebie". Zane miejsca, ceny zwyczaje itp.
Tym razem z lotniska pojechalismy taksowka pod hotel znaleziony w LP na Bui Vien. Na miejsce dotarlismy kolo 0200. Oczywiscie tego z LP nie znalezlismy i poszukalismy czegos innego a wlascie jak to w Wietnamie bywa hotel znalaz nas. Dalismy sie zaciagnac w ciemna uliczke i wynajelismy po krotkim targowaniu sie spory pokoj z klima i ciepla woda za 10$.
Po prysznicu poszlismy jeszcze cos zjecs a nasza gospodyni byla na tyle mila ze zaczekala az wrocimy kolo 0300. Pierwsza zupka Pho zaliczona!
Nieco zdjec z Sajgonu
oraz z kolejnej wycieczki do Caodai Temple
Zdjecia Dasi
Caodai Dasi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
calkiem szacun sajgon
OdpowiedzUsuńfajne żarełko! ulice jak to w Azjii, tłok i rowery...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Mama
Wreszcie daliscie znać
Czy w Sajgonie się wtucza sajgonki?
OdpowiedzUsuńtak ale tu w wietnamie nazywa sie to nem
OdpowiedzUsuńZłoty, może byście tak coś wpisali nowego...?
OdpowiedzUsuń