Przygotowania do wylotu zajely nam cala noc. Ledwo patrzac na szczypiace oczy wsiedlismy po 0800 w metro by po 10 minutach zlapac 175 i pojechac na lotnisko. Bylem rozdrazniony i zmeczony wiec na razie nie odczowalem satysfakcji z wyjazdu.
Po nadaniu bagazu przesiedzielismy ponad godzine w poczekalni lekko podsypiajac. Potem tradycyjna odprawa z rozbieraniem sie i juz bylismy w samolocie. Lot jak lot,? bez niespodzianek. Rosjanki co chwile cos tam podawal a my siedzielismy jak w transie. Bylem tak zmeczony ze nie moglem spac, ale akurat jak dawali zarcie to przysnelismy oboje wiec trzeba bylo sie upomniec. Chyba musze stwierdzic ze daja to jedzenie coraz gorsze w Aeroflocie...
Po wyladowaniu na Szeremietiewie znow bez niespodzianek, terminal tranzytowo-bezclowy ciagle w remoncie choc juz sufit pojasnial wylozony jakimis nowymi panelami, reszta bez zmian, drogo i podle.
Zakupilismy wiec butelke czerwonego wina, ktore otworzylem za pomoca paleczek. Poniewaz na miejscu kreci sie sporo roznych sluzb nie moglismy wypic wina z gwinata wiec szybko znalezlismy jakis kubek i zrobilo sie jakos milej. Wyciagnelismy prowiant i tak pod kanapki i jajo na twardo popijajac czerwona Rioje przesiedzielismy 4h czekajac na kolejny lot do Hong Kongu.
Zdjecia do posta
"Zakupilismy wiec butelke czerwonego wina, ktore otworzylem za pomoca paleczek. Poniewaz na miejscu kreci sie sporo roznych sluzb nie moglismy wypic wina z gwinata wiec szybko znalezlismy jakis kubek i zrobilo sie jakos milej" - hehehehehhe, moje ulubione zdanie:)
OdpowiedzUsuń