piątek, 18 grudnia 2009

Przelot i przesiadka w Moskwie




Przygotowania do wylotu zajely nam cala noc. Ledwo patrzac na szczypiace oczy wsiedlismy po 0800 w metro by po 10 minutach zlapac 175 i pojechac na lotnisko. Bylem rozdrazniony i zmeczony wiec na razie nie odczowalem satysfakcji z wyjazdu.

Po nadaniu bagazu przesiedzielismy ponad godzine w poczekalni lekko podsypiajac. Potem tradycyjna odprawa z rozbieraniem sie i juz bylismy w samolocie. Lot jak lot,? bez niespodzianek. Rosjanki co chwile cos tam podawal a my siedzielismy jak w transie. Bylem tak zmeczony ze nie moglem spac, ale akurat jak dawali zarcie to przysnelismy oboje wiec trzeba bylo sie upomniec. Chyba musze stwierdzic ze daja to jedzenie coraz gorsze w Aeroflocie...

Po wyladowaniu na Szeremietiewie znow bez niespodzianek, terminal tranzytowo-bezclowy ciagle w remoncie choc juz sufit pojasnial wylozony jakimis nowymi panelami, reszta bez zmian, drogo i podle.

Zakupilismy wiec butelke czerwonego wina, ktore otworzylem za pomoca paleczek. Poniewaz na miejscu kreci sie sporo roznych sluzb nie moglismy wypic wina z gwinata wiec szybko znalezlismy jakis kubek i zrobilo sie jakos milej. Wyciagnelismy prowiant i tak pod kanapki i jajo na twardo popijajac czerwona Rioje przesiedzielismy 4h czekajac na kolejny lot do Hong Kongu.

Zdjecia do posta

1 komentarz:

  1. "Zakupilismy wiec butelke czerwonego wina, ktore otworzylem za pomoca paleczek. Poniewaz na miejscu kreci sie sporo roznych sluzb nie moglismy wypic wina z gwinata wiec szybko znalezlismy jakis kubek i zrobilo sie jakos milej" - hehehehehhe, moje ulubione zdanie:)

    OdpowiedzUsuń